
Mam teorię: – żyć gdzieś, to współtworzyć dany świat. Czyli, żeby istnieć, trzeba poza braniem dawać coś od siebie. Tyczy się to również internetu, który uważam za co prawda zależny od realnego, ale nadal pełnoprawny świat.
Od wielu lat jestem fanem vlogów podróżniczych a co za tym idzie chodziło mi po głowie spróbowanie swoich sił w tej materii. Potrzebowałem tylko punktu zaczepienia. W odpowiednim momencie spotkałem się z przyjacielem, który wrócił z Berlina ze słowami: – poszedłbym gdzieś – Po krótkiej wymianie zdań odpowiedziałem w końcu – chodźmy stąd – i dwa tygodnie później ruszyliśmy w trasę. Sam vlog znajdziesz tutaj. W tym tekście skupię się na samym sprzęcie, którym na bieżąco podczas podróży rejestrowałem, montowałem i udostępniałem zebrany materiał .

Da się? Da się 🙂
Oczywiście zabranie ze sobą jedynie jednego tabletu wynikało z braku budżetu oraz innego sprzętu. Szybkie testy samego aparatu oraz dostępnego darmowego oprogramowania pokazały, że jest to opcja wykonalna. Przed wyruszeniem zmontowałem czołówkę z ujęć kręconych podczas ćwiczeń i testów sprzętu a resztę zadań zostawiłem na trasę. Postprodukcja w terenie okazała się być super przeżyciem, ze znośnymi w mojej ocenie efektami, choć oczywiście patrzę na nie przez pryzmat emocji. Montowanie ujęć jadąc metrem, siedząc na klifie, czy podczas podróży TIR’em, to jest to. I tu mała uwaga, nie byłoby to możliwe, gdyby tablet nie posiadał rysika. Model oraz marka tabletu są po dwóch latach nieistotne, bo świat zdążył już sporo uciec do przodu przez ten czas. Uczulam tylko na sam fakt posiadania przez tablet rysika, który okazał się fajnym i w miarę dokładnym narzędziem.

U Łukasza w Berlinie montowałem o tak 🙂
Programów używanych w trasie wymienić niestety nie umiem, ale i tak niewiele by to dało. Darmowe i dobre zarazem ma to do siebie, że szybko przemija. W oprogramowaniu jest to bardzo dobrze widoczne przy automatycznej aktualizacji oprogramowania. Podczas podróży kilkukrotnie z tego powodu zmieniałem aplikacje. Jeżeli, przykładowo potrzebowałem jakiegoś efektu przejścia, timelapse’a lub programu, który moje dokonania przerobi na znośny kodek dla YT przeszukiwałem aplikacje pod kontem danego zapotrzebowania. Zabawnie produkowało się na takiej zasadzie po latach spędzonych w premierze i after effectcie. Wachlowałem więc między aplikacjami wyglądem celującymi we vlogujące nastolatki, po programy z interfejsem przypominającym standardowe środowisko montażowe. Trzeba było kombinować jak to wszystko sensownie poskładać, co było dla mnie istotną częścią samej przygody.

Na zdjęciu: znaleziony garnek na znalezionych w rzece kamieniach 🙂
Analizując samą podróż, po przeszło dwóch latach od powrotu, stwierdzam również, że sam fakt codziennego obcowania z nagrywaniem, montowaniem i obsługą samych social mediów niosło ze sobą pewną specyficzną stateczność, bliskość ze światem, kilka niespodziewanych przygód oraz przyjaźni wynikających z sygnałów zwrotnych jakie otrzymywaliśmy na trasie od osób śledzących nas na bieżąco. Same efekty z chęcią pokażę wnukom a i przed obcymi nie potrafię się ich wstydzić a to już, jak na warunki, poziom satysfakcjonujący. Czas potrzebny na montaż nie był również wydzierany innym czynnościom na zasadzie: muszę zostać a mógłbym zwiedzać. Tam gdzie był odpoczynek dla ciała było i montowanie, co po kilku dniach stało się wręcz naturalne.

Trasa podróży z kilkoma przykładowymi środkami transportu.
Vlogowanie dla samej przygody wg mnie jest dla ludzi, którzy:
- nie liczą na kinowe efekty,
- robią to dla samych siebie,
- nie boją się oceny innych – mam tutaj na myśli głównie ocenę własnych znajomych i rodziny,
- nie boją się nauki nowego, przeważnie intuicyjnego oprogramowania.
Zachęcam więc gorąco do tworzenia dla siebie vlogowych wspominek oraz udostępniania ich w sieci. Wzbogaci to zarówno ciebie jak i sieć. Jeżeli najdzie cię natomiast pytanie czy ktoś tego w sieci potrzebuje lub chce konsumować takie treści należałoby to w takim wypadku po prostu sprawdzić bez zbędnych oczekiwań 😉 Pozdrawiam wszystkich spotkanych po drodze dobrych ludzi oraz dziękuję za wszystko co mi bezinteresownie daliście , piona świat!
Sky/w

Suzi i Sky na szlaku.
PS. Podejrzewam, że fakt stworzenia przeze mnie pół roku po powrocie z podróży gry mającej na celu
ćwiczenie wysławiania się, był podświadomą próbą poprawy tych umiejętności ̄\_(ツ)_/ ̄
Kategorie
- Blog (3)
- Case study (3)