Przyjmijmy, że masz powyżej pięciuset znajomych/kontaktów na którymś z portali społecznościowych. Nie trudno to dziś osiągnąć, czasami nawet łatwo przeoczyć. Media te już nieomal naturalnie towarzyszą nam w życiu codziennym. Poniższy tekst powstał dla przypomnienia, co w takim wypadku oznaczają nasze interakcje ze światem.

Wybrałem próg 500 kontaktów, choć oczywiście to liczba umowna. Chodzi o sam fakt operowania na dużych liczbach w zakresie typów osobowości, nastrojów oraz chęci do działania. Dodatkowo są to osoby ze wszystkich znanych ci światów. Praca, dom, szkoła, hobby – wszystko na raz. Zadbanie o to, by dana informacja trafiła tylko do jednej z tych grup i w niej pozostała jest sztuką, a ta lubi bywać a nie być, więc i starania w tej materii są przeważnie ulotne. Każde z działań podejmowanych w Internecie, które trafia do tak dużej grupy odbiorców ma naturalnie swoje efekty krótko i długofalowe. Raz mocniejsze, raz słabsze, ale zawsze w jakimś stopniu oddziałujące zwrotnie na nadawcę.

@ image created by Kireyonok_Yuliya

@ image created by Kireyonok_Yuliya

Jeżeli chociaż jedna osoba z tej grupy będzie chciała ci zaszkodzić, to głównym zagrożeniem stają się twoje zachowania dyktowane potrzebą chwili.

A umówmy się – nie są to chwile rozwagi i zadumy. Weźmy scenariusz typu: coś cię zdenerwowało, opisujesz to na szybko i zapominasz. Z efektów natychmiastowych: jeżeli przykładowo post, w którym naśmiewasz się z kogoś jest na twojej tablicy zaraz nad postem o poważnej treści, w której do czegoś nawołujesz…zapomnij. Długofalowo w najlepszym scenariuszu doprowadzi to do dysonansu poznawczego u odbiorców i przestaną cię słuchać. A w opcji dla większości abstrakcyjnej dane treści zostaną kiedyś, kiedy będziesz “naprawdę kimś” odkopane i użyte przeciw tobie. W jednej z firm, które zapisują każdą zmianę na mediach społecznościowych te treści są zapisywane na bieżąco od lat. Piszę, że dla większości abstrakcyjne, bo współpracowałem z jedną z takich firmą przeszło 7 lat temu i z tej perspektywy to dosyć realna wizja.

Wszystko oparte jest o działanie samego Internetu, który każdą informację wysyła wszędzie gdzie się da a słucha kto chce i kto może. Informuję, więc tylko że te dane istnieją i raczej szybko nie znikną. Więc wiesz… to, że coś usuniesz po sekundzie faktu nie zmieni. Jeżeli twój wizerunek/obecność w Internecie nie jest oparta o skandal, to lepiej co najmniej dla własnego spokoju udostępniać coś, co dotyczy nas samych bez pryzmatu porównywania się z innymi. Przykładowo w żaden sposób nie przeszkadza mi osoba, która coś publicznie uwielbia/lubi/poleca etc. Za to osoba, która publicznie robi coś bardziej od kogoś innego już mnie co najmniej dziwi. Pytanie zawsze jest proste: co ci wypada przy pięciuset osobach? Każdy ma tą granicę gdzie indziej, ale warto się jej trzymać.

1

@ image created by Teerawut Masawat

I tu czas na historie typu “ja tylko żartowałem”.

Prosta sprawa, ja to wiem, ty to wiesz… ale czy pozostałe 499 osób myśli tak samo i ma takie samo poczucie humoru? Dodajmy do tego przykładowo unikatowe poczucie humoru piszącego lub jakąkolwiek inną aberrację szerokiego przekazu i znów okazuje się, że możemy sobie szybko i jednocześnie trwale zaszkodzić. Informacje, które udostępniasz docierają do setek osób. Sprawia to, że za każdym razem zarówno ty na nie oddziaływujesz jak i potencjalnie one mogą zwrotnie oddziaływać na ciebie. Interakcje, które w ten sposób powstają potrafią odmienić wiele.
W tej kwestii warto pamiętać, że jeżeli nawet spora część ludzi zrozumie i pochwali dane zachowanie, to grupa jej przeciwna zapamięta daną sytuację, ale bez udzielania jakiegokolwiek sygnału zwrotnego. A to z kolei dobry początek na scenariusz typu: miałem wybrać spośród dwójki kandydatów, jeden z nich pisał straszne bzdury w sieci więc wybór był prosty.

@ image created by Prakasit Khuansuwan

Światy realny oraz internetowy są ze sobą stale powiązane. Przy czym ten zero-jedynkowy ma lepszą pamięć i zasięg oddziaływania. Jeżeli więc masz już narzędzie o takiej sile, to pomyśl, co możesz za jego pomocą osiągnąć lub zniszczyć. Pamiętaj też, że brak reakcji na dane działanie nie mówi jednoznacznie, że dana reakcja nie wystąpiła a ty o niej po prostu nie wiesz. Piszę to wszystko z perspektywy osoby, która pięć lat temu pytała publicznie czy ktoś widział moją podeszwę od buta po imprezie urodzinowej. Co za tym idzie znam też efekty takich zachowań. Czasami więc nauka na cudzych doświadczeniach nie jest złym rozwiązaniem 😉

Miłego dnia,

Sky/w


Comments are closed.