
Mała rewolucja – case study
Case study / 18 stycznia 2018 / ŁukaszDziś coś ze świata realnego i firmowego, odnośnie budowania wizerunku i rozwijania własnych materiałów – na przykładzie.
Pół dekady temu współpracowałem z dużą hurtownią, która miała ponad trzystu odbiorców detalicznych. Miałem opracować na nowo katalog z produktami. Na tamtą chwilę drukowane były strony z Worda, na każdej po 6 -10 produktów jeden pod drugim. Misja prosta, miła i przyjemna graficznie a dodatkowo dostałem również zielone światło pod kątem ideowym. Więc zwykły katalog, do którego miałem z początku robić zdjęcia, okazał się dobrym punktem wyjścia. Można było na jego podstawie zbudować coś większego.
I tu przechodzimy do pana Roberta, właściciela firmy. Po kilku dłuższych rozmowach o celach oraz potrzebach firmy miałem lepszy obraz sytuacji. Pierwotne zszyte sto kartek z czasem zamieniło się w 24 stronicowy katalog z poradami odnośnie wybranych produktów, ciekawostkami z branży i na ostatniej stronie wywiadem z właścicielem. Teksty oraz wywiad z Robertem oddałem w dziennikarskie ręce. Cały proces, który opisałem w kilku zdaniach trwał kilka miesięcy, ale wiecie prosta idea nie oznacza prostej realizacji. Jednak plusy ze zmian, w mojej ocenie były warte wysiłku a jedyną drogą było wykazanie się w praktyce. Dostałem więc możliwość dotarcia do większej grupy osób. Dodatkowym ułatwieniem była znajomość ich potrzeb i zainteresowań. Dużo danych, więc przepis mógł być prosty:
wydać coś, co ludzie z chęcią przeczytają a nam przyniesie to wymierne korzyści.
I tak produkty, których sprzedawcy nie potrafili opisać trafiły do działu ciekawostek. Te, które były trudne w użytkowaniu znalazły swoje miejsce w części z poradami a za uzupełnienie robiły ciekawostki. I tak dzięki realnej wiedzy z katalogu sprzedawcy zaczęli lepiej opisywać produkty, dawać porady, a wszystko to przetykać drobnymi ciekawostkami na temat. A na ostatniej stronie coś na co długo nalegałem. Wywiad ze zdjęciem. W tekście trochę o Robercie, jego zainteresowaniach i pasjach oraz kilka faktów o samej firmie. Zdjęcie ponad tekstem podkreślało pozycję rozmówcy. Dobry garnitur, fajny uśmiech i kilka rekwizytów kojarzonych z danym stanowiskiem. Zaczyna się kolportaż katalogów, mija kilka dni. Telefon:
– Ludzie do mnie dzwonią z gratulacjami, co się dzieje? -.
No właśnie, co się dzieje? Powstała gazetka, poza pierwotnym przeznaczeniem, zaczęła spełniać również inne cele. Jest to produkt, który jest z odbiorcą miesiąc i zawsze gdzieś leży pod ręką. Tym razem więc przez miesiąc leżała gazetka z wywiadem. Sporo czasu i okazji, żeby dana treść dotarła do odbiorcy. Nagle ludzie widzą cię na fajnym zdjęciu, do tego mówisz z sensem o sobie i swoich pasjach. Łączą to z faktem, że jesteś szefem i już. Odniosłeś sukces. Pytań czemu powstał ten wywiad i co w ogóle ma na celu nie słyszałem. Ludzie, którzy czytali wywiad dzwonili, gratulowali itd.
I w końcu czas na efekty, które chciałem osiągnąć.
Szklane sufity są wszędzie. Mają różne formy i siłę, ale są. Jednym z takich sufitów jest poczucie wyższości. Nie da się współpracować z kimś, kto czuje się od ciebie lepszy. Wizerunek jest jednym z sufitów. O wiele łatwiej rozmawia się z pozycji osoby, która odniosła sukces w danej dziedzinie. A łatwiej w tym wypadku oznacza efektywniej.
Dodaliśmy również 3 strony z ramkami reklamowymi. Podejście mam proste w tej kwestii. Jeżeli ktoś z tobą nie konkuruje a macie podobne grupy odbiorców to zapewne z chęcią dołączy do gry. W pierwszym wydaniu większość z ramek już była zajęta przez znajomych a w kolejnych przez większych graczy z branży. Czyli finalnie każdy nakład zwracał się z reklam jednocześnie mówiąc o tym, że dane duże marki chcą się w nim pokazać.
Miłego dnia,
Łukasz Wasilewski
Kategorie
- Blog (3)
- Case study (3)